piątek, 20 września 2013

Capitolo uno

Nicoletta długo nie mogła pogodzić się ze zdradą Cristiana. Mimo, iż on za wszelką cenę próbował się z nią skontaktować, tak ona unikała go jak ognia. Dzwonił, wysyłał SMS-y. Jeżeli chciał się wytłumaczyć, to był w dużym błędzie, gdyż dziewczynę nie interesowały jego wymysły i głupie regułki, że on tego nie chciał, nie zrobił. Wiedziała i widziała, niczego więcej nie potrzebowała. Nawet nie miała ochoty wspominać mu o ciąży. Uznała, że nie jest tego wart, a jej dziecko nie potrzebuje takiego ojca.

Nastał styczniowy dzień, który był zimnym i śnieżnym, choć we Włoszech to rzadko spotykane zjawisko. Grube warstwy białego puchu pokryły ulice i sparaliżowały miasta. Jedynie woda w morzu miała bardzo wysokie temperatury, bo na lądzie kreska spadła poniżej zera. Nicoletta nałożyła na siebie ciepły, beżowy sweterek, ciemno jeansowe spodnie, a na ramiona narzuciła krótki, czarny płaszczyk ze złotymi dodatkami. Na nogi wsunęła dziesięciocentymetrowe, sznurowane kozaki po kostki, a szyję opatuliła ciemnoczerwonym szalem. Wyglądała jak zwykle bardzo pięknie i atrakcyjnie. Zazwyczaj, gdy wychodziła gdzieś z Cristianem tłumy mężczyzn oglądały się za nią lub gwizdały na jej widok. Siatkarz ignorował to, albo udawał, że nie słyszy. Czasem napajał się dumą z tego powodu, iż to on może trzymać za rękę tak cudowną kobietę.  
   
Dzisiejszego dnia brunetka miała umówioną wizytę u ginekologa, aby poznać płeć dziecka. Właśnie z tego powodu opuściła ciepłe mieszkanie i wyszła na zewnątrz, dostając w twarz mroźnym powietrzem. Nie posiadała samochodu, a nawet jeśliby go miała, nie odważyłaby się usiąść za kierownicą w taką pogodę – dlatego wykorzystała dobroduszność zaprzyjaźnionego sąsiada, sześćdziesięcioletniego Ambrogia i z nim udała się do szpitala w centrum Maceraty. Gdy dotarli pod budynek, Nicole pięknie podziękowała staruszkowi i niezbyt pewnie, ślizgając się po płycie zalodzonego chodnika wkroczyła do środka. Dość szybko zarejestrowała się i usiadła na poczekalni, pod drzwiami z dwunastym numerem. Jej wizyta przeciągała się, ale w pewnym momencie obok dziewczyny usiadł nieco wyższy od Savaniego, bardzo przystojny i ładnie pachnący chłopak. Wymienili się serdecznymi uśmiechami, po czym obojgu z nich zaczęła ciążyć cisza panująca na korytarzu.      
- Pani do dentysty?- zapytał w końcu. Miał dźwięczny głos, który spodobał się Nicolette.       
- Nie, do ginekologa- odparła, uśmiechając się.   
- Który miesiąc?
- Czwarty- przyznała, czując jak rumieniec wkrada się na jej policzki.          
- Gratuluję- mruknął, splatając palce obu dłoni ze sobą. – Tata musi być w siódmym niebie- Nicole tylko kiwnęła głową, po tych słowach.          
- A Pan do kogo?           
- Nikogo. Tylko przywiozłem siostrę do lekarza, bo źle się poczuła- machnął ręką. – A tak w ogóle, to jestem Dragan. 
- Nicoletta, miło mi- uścisnęła jego rękę. Później mężczyzna gwałtownie podniósł się ze swojego miejsca, przyznając, że właśnie wraca jego siostra. Brunetka spojrzała w danym kierunku i ujrzała śliczną, jasnowłosą kobietę, którą podtrzymywał… Savani? Jej były chłopak nie patrzył w ich kierunku, więc gdy tylko otworzyły się drzwi od gabinetu ginekologa, Nicole szybko pożegnała się z nowo poznanym chłopakiem i zniknęła u doktora Vetrotti. 
Rozsmarowany żel na jej brzuchu wyzwalał dziwne odczucia, gdyż był bardzo zimny. Jednak, gdy doktor jeździł urządzeniem po jej ciele, a na monitorze ukazała się mała kruszynka – zapomniała o wszystkim. O Savanim za drzwiami, o przystojnym mężczyźnie z korytarza i nieprzyjemnym żelu. Dzieciątko poruszało się w zwolnionym tempie, niczym żabka w wodzie, a Nicolette zbierało na łzy szczęścia.         
- Gratulacje, to dziewczynka- przyznał siwy staruszek, z szerokim uśmiechem na ustach. Brunetka westchnęła głęboko, czując ulgę. Zawsze marzyła o małej córeczce, z którą będzie chodziła na zakupy czy do fryzjera. Już od dawna planowała ich wspólną przyszłość, a teraz, gdy była już pewna płci dziecka, mogła mieć zapewniony taki scenariusz. Nicole powycierała się papierem ręcznikowym z żelu i poprawiła sweterek, obciągając go w dół. Z dumą odebrała kopertę z wynikami i zdjęciem małej istoty pod jej sercem, i udała się do wyjścia. Przekraczając próg drzwi opatuliła się swym szalikiem, gdy znów usłyszała męski głos, który doskonale znała. Stanęła w bezruchu, a dopiero po chwili odwróciła się w jego stronę.
- Jeszcze Pana siostra znajduje się na badaniach? To coś poważnego?- zapytała, podchodząc bliżej bruneta. Opierał się nonszalancko o ceglany filar, buńczucznie uśmiechając się do przyszłej mamy. Był znacznie pewniejszy i figlarny w swoich zachowaniach, co imponowało i podobało się dziewczynie.  
- Siostra pojechała z chłopakiem do domu, a ja pomyślałem, że Panią odwiozę do domu. Wątpię, aby w taką pogodę chciało się Pani tłuc autobusami- przyznał, podchodząc do niej jeszcze bliżej, trzymając ręce w kieszeniach kurtki.    
- Jest Pan bardzo miły, ale ja mieszkam poza miastem. Nie chcę się Panu narzucać.           
- A gdzie dokładnie?- zapytał, odchylając ramię, aby Nicole mogła je chwycić i powoli udali się w stronę parkingu.
- Civitanova Marche. Naprawdę, nie chcę się narzucać- broniła się.
- To żaden problem, też tam mieszkam- mruknął, podtrzymując kobietę, gdyż mogła wywinąć zjawiskowego orła na lodzie i przy okazji, zaszkodzić dziecku.          
- Cieszę się, że jeszcze istnieją prawdziwi gentlemani na tym świecie- zaśmiała się, co schlebiało Draganowi.
- A ja mam nadzieję, że nie podpadnę Pani mężowi- mrugnął do niej okiem.          
- W roli ścisłości; nie mam męża i jestem sama z tym brzuszkiem. A tak w ogóle, to przejdźmy na ty?- zaproponowała. 
- Nie mam nic przeciwko, Niki- mruknął, pomagając jej wsiąść do czarnego samochodu. Po ponad półgodzinnej jeździe byli już pod domem Nicole, a jej głupio było go nie zaprosić na gorącą herbatę. Draganowi natomiast głupio było odmówić tak uroczej dziewczynie, więc po chwili siedzieli wspólnie przy kuchennym stole i rozmawiali o sobie. Okazało się, że ów siatkarz tutejszej drużyny mieszka w okolicy od tego sezonu, kilka budynków dalej. Zadeklarował swoją pomoc przyszłej mamie, na ile będzie mógł. Wiadomo, że będą czekały go wyjazdy na mecze – Nicoletta doskonale to znała z poprzedniego związku i nigdy jej to nie przeszkadzało. Cieszyła się ze wsparcia chłopaka, gdyż z każdym kolejnym miesiącem będzie jej coraz ciężej poruszać się, gdy brzuch przybierze znacznie większych rozmiarów. Wymienili się numerami telefonów, aby Nicole mogła zawsze zadzwonić do swojego nowego opiekuna, po czym Dragan musiał już iść.       
- Możesz dzwonić o każdej porze dnia czy nocy, w każdej sprawie- upewnił ją, zakładając skórzaną kurtkę. Brunetka uśmiechnęła się serdecznie i ucałowała go w policzek na pożegnanie. Siatkarz jeszcze ukucnął przed dziewczyną i położył dłonie na brzuchu.   
- Bądź grzeczna i nie dokuczaj mamie- szepnął, po czym wstał, mrugnął okiem do kobiety i zniknął za drzwiami. Nicolette położyła dłoń w tym samym miejscu na swoim ciele, w którym przed chwilą spoczywała dłoń Dragana, przymykając powieki.  
- Dobry byłby z niego tatuś, prawda?- pogłaskała wybulony brzuszek przez miękki sweterek. 



Wczorajsze ujawnione zdolności fryzjerskie Savaniego zmotywowały mnie do wrzucenia czegoś nowego. Poza tym, dziś już 20-sty, czyli data ważna dla każdego kibica w całej Europie. #GoPoland #ForzaItalia
czytelniczka: jestem na dobrej drodze z Travicą? :)